Migotanie kolorowych lampionów i pochodni
zatkniętych na bambusowych tyczkach, wyjce porykujące z koron drzew na
śpiewających w dole żałobników – Wielkanoc w paragwajskim Tañarandy
ma tropikalną, soczystą oprawę. Nad obchodami czuwa charyzmatyczny miejscowy
artysta Koki Ruiz. Wraz z dziesiątkami wolontariuszy tworzy w maleńkiej wsi
niezapomniany spektakl. Nad jeziorkiem co roku staje ogromny ołtarz z tysięcy kokosów, kolb kukurydzy i łodyg takuary, postacie z obrazów Leonarda da Vinci i El
Greco ożywają do wtóru słów św. Teresy z Avili, a drogę procesji wyznaczają
znicze w skórkach pomarańczy.
Na chwilę zmienimy kontynent, żeby wrócić do zeszłorocznej Wielkanocy, którą spędziliśmy z B. w Paragwaju, w Tañarandy. Ta mała wieś leży kilka kilometrów od miasta San Ignacio Guazú w regionie
Misiones. Słynie z największych obchodów wielkanocnych w całym kraju. Na szczęście w
Paragwaju nawet największe uroczystości organizowane są na ludzką miarę, choć
nie można odmówić im rozmachu. Co roku pod koniec Semana Santa do Tañarandy przybywa kilkanaście tysięcy wiernych,
przede wszystkim z Paragwaju (są też nielicznie goście z Brazylii czy
Argentyny, ale Europejczyków raczej nie uświadczymy). Przez lata procesja
przechodziła pokrytą czerwonym pyłem drogą, prowadzącą z leżącej na wzgórzu wsi
do miasta. W zeszłym roku Koki postanowił jednak zmienić jej trasę. Nie
podobało mu się, że pielgrzymom towarzyszył coraz większy tłum sprzedawców
napojów, baloników, zabawek, czapeczek, koszulek – wszystkiego, co można
znaleźć na bazarowych straganach. W Chrystusowym geście postanowił przegonić
kupców ze świątyni i zaprosił uczestniczących w procesji wiernych na teren
własnej posiadłości. „Mam nadzieję, że w ten sposób znów dane nam będzie poczuć
duchowy wymiar tego dnia” – przemawiał na trawie pod rozłożystymi drzewami. Nie
mamy porównania, ale atmosfera faktycznie była podniosła, choć pośród lampionów
i pochodni migotały ekrany setek smartfonów.
Poniżej: Drogę procesji przygotowywały ekipy mężczyzn i chłopców, którzy wzdłuż całej trasy ustawiali pochodnie i pomarańczowe znicze, przygotowane kilka dni wcześniej.

Powyżej: Jednym z elementów obchodów wielkanocnych jest przygotowanie ogromnego ołtarza wysadzanego kolbami kukurydzy i małymi kokosami. Nad całością prac czuwa Koki Ruiz.
Powyżej: Droga, którą kiedyś szła procesja w Wielki Piątek.
Powyżej: Wieczorem w Wielki Czwartek i Wielki Piątek odbywa się niezwykłe przedstawienie nazywane "Cuadros Vivientes" - "Żywe Obrazy". Miejscowi wolontariusze, w większości aktorzy-amatorzy odtwarzają dzieła największych mistrzów malarstwa. Efekt jest niesamowity, aż dziwne, że w innych miejscach na świecie nikt tego nie robi. A może robi? W 2015 r. przedstawienie odbywało się w Teatro Molina. Wejście nie było tanie - kosztowało 50 000 PYG, czyli ok. 40 zł, ale całe pieniądze przeznaczone były na utrzymanie domu starców. Nocleg w San Ignacio w okresie wielkanocnym kosztował 200 PYG, czyli 160 zł. Więcej cen w Paragwaju tutaj.
Kulminacją obchodów w Tañarandy jest procesja w Wielki Piątek. Towarzyszą jej grupy śpiewaków z różnych miejsc w Paragwaju, a ludzie niosą przed sobą lampiony w kształcie krzyży. Całość choć ma religijny charakter przypomina raczej spektakl. Procesja organizowana jest bez formalnego udziału Kościoła.