Meksykanie mają dość. Korupcji, niewyjaśnionych zaginięć, łamania ich podstawowych prawa, biedy spowodowanej napływem tańszej, modyfikowanej genetycznie żywności. I protestują. A jedną z bardziej popularnych form protestu są blokady dróg. Dziś może stanąć cały kraj, tak przynajmniej mówili panowie na wczorajszej blokadzie, na którą trafiłam. Chciałam dojechać do Amatenango, do znajomej rodziny, ale kilka kilometrów przed tą miejscowością utknęliśmy w gigantycznym korku. Nikt się nie buntował, nie psioczył. Wszyscy grzecznie wysiedli z busa i ruszyli przed siebie, na drugą stronę. Udało mi się dotrzeć do Amatenango na piechotę, ale jako gringa w grzecznej spódniczce dziarsko maszerująca wzdłuż autostrady i długiego sznura samochodów robiłam furorę. Wszyscy kierowcy chcieli ze mną pogadać, ale nikt nie potrafił wyjaśnić mi przyczyny blokady. Poniżej moi towarzysze z combi. Dalej inne zdjęcia z drogi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz