wtorek, 15 grudnia 2015

Ameryki w Zakopanem

Meksyk nie opuszcza mnie nawet w Zakopanem. Za zdjęcie meksykańskiego zespołu folklorystycznego zrobione w czasie Międzynarodowego Festiwalu Folkloru Ziem Górskich zostałam wyróżniona w konkursie "Żywioł Folkloru". Wyniki konkursu wyglądają trochę tak, jakby Meksykanie byli jedyną grupą, która brała udział w festiwalu.

wtorek, 8 grudnia 2015

WATCH DOCS filmy o Meksyku i Gwatemali

Na festiwalu filmów dokumentalnych WATCH DOCS w Warszawie można jeszcze zobaczyć dwa filmy opowiadające o Ameryce Łacińskiej. Jutro o 20.00 w kinie Muranów grają bardzo ciekawy obraz "W krainie karteli", o kontrowersyjnych oddziałach samoobrony z Michoacan i samozwańczych obrońcach granicy Meksyku ze Stanami Zjednoczonymi. A dziś o 20 w CSW i jutro o 18 w Muranowie grają "Cenę pokoju", dokument o gwatemalskiej prokurator, która postawiła przed sądem byłego prezydenta kraju oskarżonego o ludobójstwo. "Cenę pokoju", razem z kilkoma innymi filmami, można też obejrzeć online.

poniedziałek, 7 grudnia 2015

Jeszcze raz o Chaco, czyli cały tekst o paragwajskich kowbojach do przeczytania na stronie "Voyage"

„Wyspa otoczona lądem” – tak o swej ojczyźnie mawiał paragwajski pisarz Augusto Roa Bastos. Jeszcze lepiej określenie to pasuje do Chaco. Na południu granicę z Argentynąwyznacza leniwy nurt Río Pilcomayo. Busz porastający pogranicze z Boliwią na zachodzie i północy przecina pojedyncza nitka szosy, wciąż jeszcze nie do końca pokryta asfaltem. Na wschodzie od reszty Paragwaju równinę oddziela rzeka.

Cały artykuł o Paragwaju i kowbojach z Chaco ukazał się już na stronie Voyage. Zapraszam do czytania!

niedziela, 18 października 2015

Blog "Ameryki" i krótka notka o nas w paragwajskich serwisach informacyjnych

Chwalę się! Paragwajska agencja prasowa IP, a za nią dziennik La Nación umieściły na swoich stronach notki o naszej podróży do Paragwaju i pierwszej publikacji w magazynie "Voyage". Bardzo mi z tego powodu miło, choć znienacka wylądowaliśmy w dziale gospodarczym.

środa, 9 września 2015

Chaco i paragwajscy kowboje we "Voyage" i Meksyk w "Witaj w Podróży"

Nasz pierwszy paragwajski temat w druku. Mniej do czytania, więcej do oglądania. Polecam, bo Paragwaj rzadko gości na łamach polskich gazet i magazynów, a to ciekawy kraj.


W "Witaj w Podróży" z kolei mój tekst i zdjęcia z Meksyku.

sobota, 4 lipca 2015

Isla Holbox, czyli raj. Jukatan, Meksyk

Wcale nie na Isla Mujeres, skomercjalizowanej do granic możliwości, nie w Tulum, oczywiście nie w Cancún. Gorącego raju na Jukatanie należy szukać na Isla Holbox [wym. Olbosz]. To niewielka wyspa nad Zatoką Meksykańską, oddalona o kilka godzin jazdy i rejs statkiem od Cancún. Wody nie są tu aż tak turkusowe jak na Cozumel, czy w Playa del Carmen, nie ma raf koralowych ani hucznych imprez, za to bez problemu można znaleźć spokój i swój kawałek czystego piasku. Warto też pogadać z rybakami i najeść się owoców morza.

czwartek, 25 czerwca 2015

Pocztówki z Chichén Itzá, Uxmal, Tulum, Kabáh. Jukatan, Meksyk

Z czym kojarzy się Meksyk? Ze starożytną cywilizacją Majów. A z czym kojarzą się Majowie? Oczywiście z ruinami wspaniałych miast, jakie zbudowali, a później w niewyjaśnionych okolicznościach opuścili. Oto kilka zdjęć z najpopularniejszych ruin na Jukatanie - Chichén Itzá, Uxmal, Tulum, Kabáh. Kiedy przyjechaliśmy do Chichén Itzá, tłum odwiedzających był tak ogromny, że zastanawialiśmy się, czy w ogóle chcemy tam wchodzić. Potrzebowaliśmy jednak zdjęć do artykułu, więc nie mieliśmy wyboru. Szczęśliwie trafiła nam się wspaniała pogoda. Tylko liczba stoisk z pamiątkami była porażająca. Zupełnie inaczej było w Uxmal i Kabáh - kompleks Uxmal jest ogromny i prawie wcale nie odczuwa się tam obecności innych ludzi, zaś w Kabáh mieliśmy ruiny  dla siebie. Spotkaliśmy tam tylko amerykańskiego fotografa. Co ciekawe, do ruin można wnosić sprzęt fotograficzny, pod warunkiem, że nie da się kręcić nim filmów... Przynajmniej teoretycznie. Surowo zabronione jest też używanie statywu, w godzinach otwarcia ruin kompletnie zbędnego. W niedzielę Meksykanie mają darmowy wstęp do wszystkich wykopalisk, warto więc omijać ten dzień.

sobota, 16 maja 2015

Trinidad w porannej mgle

 Wedle przewodnika z 2010 roku, do ruin Trinidad przyjeżdża co miesiąc około tysiąca turystów. Średnio jeden autokar dziennie. I to z kilkoma pustymi siedzeniami. Nie ma w Paragwaju liczniej odwiedzanego miejsca. Wpis na Listę Dziedzictwa UNESCO robi swoje.
 
Nam nie było dane spotkać nawet i tej statystycznej trzydziestki. Do Trinidad przyjechaliśmy o świcie. Tego dnia departament Itapuá spowiła pierwsza jesienna mgła. Zamiast osiąść w dolinie, uczepiła się płaskiego szczytu wzgórza. Na przemian unosiła się, odsłaniając kamienne posadzki, ściany domów Indian, podstawy kolumn, a potem opadała, wystawiając łuki kościoła i korony palm na palące słońce. Błądziliśmy w niej wśród pozostałości misji, najokazalszej z trzydziestu, jakie jezuici założyli trzysta lat temu nad Paraną. Była tu szkoła dla chłopców i dziewczynek, był chór, warsztat snycerski i kamieniarski, przytułek dla starców, kościół, gdzie msze odprawiano po łacinie i w guaraní. Kościół był ogromny. W Trinidad mieszkało pięć tysięcy Indian. I dwóch jezuitów.
Teraz nie było nikogo/ tekst: Bartek.
 


środa, 6 maja 2015

Jadąc przez Meksyk

Ciekawy, czarno-biały fotoreportaż o migrantach z Ameryki Środkowej podróżujących przez Meksyk do lepszego życia w Stanach Zjednoczonych, na portalu, który ostatnio odkryłam. Polecam!
https://maptia.com/michellefrankfurter/stories/destino

wtorek, 5 maja 2015

Ceny w Paragwaju

Już z Warszawy podsumowuję wyjazd do Paragwaju. Planując podróż spodziewaliśmy się cen na poziomie meksykańsko-gwatemalskim, czyli niskich i bardzo niskich. W zasadzie to nie wiem, dlaczego tak właśnie myśleliśmy. Rzeczywistość okazała się boleśnie inna. Oto kilka przykładowych, szacunkowych cen:
  • Przejazd z Ciudad del Este na granicy z Brazylią do Asunción (ok. 6 godz. jazdy) 60 000 PYG/ok. 48 zł
  • Nocleg w umiarkowanie obskurnym, dość czystym hotelu w centrum Asunción 150 000 PYG/120 zł
  • Nocleg w hostelu w centrum Asunción (dwójka z łazienką) 150-200 000 PYG/120-160 zł
  • Nocleg w dormitorium w hostelu w Asunción 50 000 PYG/40 zł
  • Hamburger z frytkami i napojem na dworcu autobusowym w Asunción - 20-30 000 PYG/16-24 zł
  • Danie dnia w zatłoczonej knajpie na głównym placu Asunción 30-60 000 PYG/24-48 zł
  • Empanada z nadzieniem (2-3 wystarczają, żeby się dobrze najeść) 2-4 000 PYG/1,6-3.2 zł
  • Piwo w knajpie w Asunción 10-15 000 PYG/8-12 zł
  • Nocleg ze śniadaniem w pensjonacie na prowincji 60-100 000 PYG/48-80 zł od osoby
  • Wejście na teren trzech "Misiones jesuiticas" 25 000 PYG/20 zł (choć nie mam stuprocentowej pewności)
  • Bilet na przedstawienie "Żywych obrazów" - "Cuadros Vivientes" w czasie Wielkanocy w San Ignacio/Tañarandy 50 000 PYG/40 zł (warto było! zwłaszcza, że pieniądze przeznaczone były na utrzymanie domu starców)
  • Nocleg z pełnym wyżywieniem na estancia ganadera Iparoma w Chaco 400 000 PYG/320 zł za dwie osoby
  • Przejazd Asunción-Filadelfia 100 000 PYG/80 zł
W czasie naszego pobytu 1 dolar wart był niecałe 5000 guarani i niecałe 4 zł.

wtorek, 7 kwietnia 2015

Cmentarzysko pociągów

Pierwszy pociąg wyruszał z Asunción przed świtem, o 4.30. W Villarice zatrzymywał się sześć godzin później, do Encarnación docierał tuż przed zmierzchem, o 17.30. Zwykle tam kończyła się podróż, ale co czwartek wagony ładowano na prom i przewożono przez Paranę na drugi brzeg. W Posadas podłączano argentyński parowóz. Ciągnął cały skład aż do Buenos Aires. Pasażerowie wysiadali tam w sobotnie przedpołudnie.

To wszystko historia. Szyny rozebrano, dawny szlak pociągów znaczą żółto-brązowe budynki stacji zagubione pośród paragwajskich stepów. Przy jednej z nich, w Sapucai, w halach zakładów z końca XIX wieku, urządzono kolejowe mauzoleum. Są tu lokomotywy z Sheffield i Glasgow, tokarki z Halifaxu, maszyny z Manchesteru, Liverpoolu, Londynu i Leeds. Pordzewiały dowód na to, że globalizacja to nie wymysł naszych czasów i tonący w zieleni pomnik minionej nowoczesności.

Ostatni parowóz zatrzymał się w Paragwaju w 1999 roku.

Gdy wyjeżdżaliśmy przez Sapucai przez najstarszy w kraju wiadukt, minął nas drewniany wóz zaprzężony w dwa ogromne, białe woły.
tekst: Bartek

 

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Inny świat w Asunción - Loma San Geronimo

Znów trafiliśmy do Asunción w weekend, gdy centrum miasta jest kompletnie wymarłe. - Musicie iść do San Geronimo, przekonywała nas Pamela z Senatur, czyli tutejszego ministerstwa turystyki. Loma San Geronimo? To kompletnie inny świat - potwierdził recepcjonista w hostelu. I faktycznie - w pewnym momencie przerażająco puste, szerokie ulice zamieniły się w przyjemne, kolorowe uliczki. Może nie pełne ludzi, ale nie bezludne. Niska zabudowa, wąskie przejścia, kawiarnia-księgarnia, bar, ryby z grilla. Zajrzeliśmy do "La Casa del Mojito", wypiliśmy po zaskakująco mocnej caipirinii, wspięliśmy się na mirador, czyli punkt widokowy (wejście 2000 guarani) zjedliśmy pyszną potrawkę z ryby surubi, na którą wreszcie było nas stać. Okazało się, że Loma San Geronimo ożyła jakieś dwa lata temu, podobno dzięki Senatur. Dzielnica, która mogłaby (i chyba była, ale pewności nie mam) kolejną fawelą, znalazła pomysł na siebie. - Pomalowaliśmy ulice, w każdym domu powstały jakieś usługi, zaczęli pojawiać się turyści - tłumaczy nam barmanka z La Casa del Mojito". Nie ma jeszcze żadnego hostelu, a w barze do łazienki trzeba iść do prywatnego domu, ale kierunek wydaje się słuszny. Prócz tego Loma San Geronimo jest świetnie oznaczona - przy każdym wejściu widać malowane plakaty zachęcające do wizyty. W Casa del Mojito znaleźliśmy też ślady polskie - decoupage z serwetek z łowickimi kogutami.