I Bóg dał nam całe to bogactwo: platanitos (bananki), tomatitos (pomidorki), chayotes (warzywo z kolczastą zieloną skórką), nie po to, żebyśmy cierpieli głód. Trzeba tylko pracować, mieć chęci do pracy. A idą ciężkie czasy. Więc z bożą pomocą korzystajmy z tego, co mamy! Niech Bóg wam błogosławi! Alfonso przemawia jak natchniony pastor, ale jest kimś zupełnie innym. We współpracy z różnymi fundacjami przekonuje miejscowych na biednej prowincji, żeby nauczyli się uprawiać własne owoce, warzywa i grzyby, hodować kury czy wyrabiać proste meble. Miejscowi nie zawsze są przekonani, więc Alfonso potrafi godzinami rozprawiać o dobroci Boga, przemycając wiedzę na temat upraw. Namawia ich także do korzystania z naturalnych nawozów i kompostu, bo przecież nie po to Bóg dał nam ziemię, żebyśmy ją truli. Wczoraj pojechałam z nim do Yetón i przyglądałam się skomplikowanej dynamice tutejszych relacji. Przy okazji dowiedziałam się, że Biblia mówi wyraźnie, że odpoczywać trzeba w sobotę, bo niedziela to pierwszy (roboczy najwyraźniej) dzień tygodnia. Faktycznie, w meksykańskich kalendarzach niedziela występuje na początku tygodnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz