poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Inny świat w Asunción - Loma San Geronimo

Znów trafiliśmy do Asunción w weekend, gdy centrum miasta jest kompletnie wymarłe. - Musicie iść do San Geronimo, przekonywała nas Pamela z Senatur, czyli tutejszego ministerstwa turystyki. Loma San Geronimo? To kompletnie inny świat - potwierdził recepcjonista w hostelu. I faktycznie - w pewnym momencie przerażająco puste, szerokie ulice zamieniły się w przyjemne, kolorowe uliczki. Może nie pełne ludzi, ale nie bezludne. Niska zabudowa, wąskie przejścia, kawiarnia-księgarnia, bar, ryby z grilla. Zajrzeliśmy do "La Casa del Mojito", wypiliśmy po zaskakująco mocnej caipirinii, wspięliśmy się na mirador, czyli punkt widokowy (wejście 2000 guarani) zjedliśmy pyszną potrawkę z ryby surubi, na którą wreszcie było nas stać. Okazało się, że Loma San Geronimo ożyła jakieś dwa lata temu, podobno dzięki Senatur. Dzielnica, która mogłaby (i chyba była, ale pewności nie mam) kolejną fawelą, znalazła pomysł na siebie. - Pomalowaliśmy ulice, w każdym domu powstały jakieś usługi, zaczęli pojawiać się turyści - tłumaczy nam barmanka z La Casa del Mojito". Nie ma jeszcze żadnego hostelu, a w barze do łazienki trzeba iść do prywatnego domu, ale kierunek wydaje się słuszny. Prócz tego Loma San Geronimo jest świetnie oznaczona - przy każdym wejściu widać malowane plakaty zachęcające do wizyty. W Casa del Mojito znaleźliśmy też ślady polskie - decoupage z serwetek z łowickimi kogutami.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz