wtorek, 15 marca 2016

Bicepsy, pośladki i inne części ciała, czyli impreza w Miami

W Stanach właśnie trwa spring break – wolne dni, które studenci amerykańskich uczelni zgodnie z akademicką tradycją balują. Poszczególne amerykańskie uczelnie mają ferie w różnych terminach, ale najpopularniejsze miejsce ich spędzania nie zmieniają się - musi być plaża. Miami, miesiąc temu wręcz senne, teraz zamieniło się w wielką imprezę. Na ulicach i nad wodą widać stłoczone biusty, pośladki, bicepsy i gołe klaty. Wymyślnie wycięte kostiumy, szalone fryzury i dodatki rodem z lat 80-tych. Skóra świeci w słońcu, hip hop rządzi plażą – wszystko jak w teledyskach.




Mogłabym godzinami przyglądać się tłumowi na plaży. Dwa popołudnia spędziłam fotografując ludzi w trakcie gorączkowej zabawy. Jedyna kompletnie ubrana, jedyna biała, jedyna z aparatem – o wtopieniu się w otoczenie nie było mowy. Większość osób nie zwracała na mnie uwagi, chociaż dziewczyny patrzyły czasem krzywo. Chłopaki chętniej pozowali albo prosili, żeby zrobić im zdjęcie. Nie skradałam się, nie chowałam i nie fotografowałam z brzucha, ale też nie pytałam o pozwolenie. Chciałam się zmierzyć z akcją. Raz nawet zapomniałam, że boję się tłumu i kiedy ogromna zbita grupa porwała kogoś na ręce i zafalowała niebezpiecznie, byłam bliska paniki.



Miałam za mało czasu na wszystko, zbyt zaaferowana fotografowaniem nawet z nikim dłużej nie pogadałam. A robienie zdjęć było trudne, wszystko działo się strasznie szybko, impreza nie miała żadnej struktury - jakiegoś didżeja czy kaowca. Gdzieś ktoś zaczynał tańczyć, inni się przyłączali, a minutę później cała akcja przenosiła się na drugi koniec imprezy. Do tego tłum był miejscami bardzo zbity, a ja nie do końca panowałam nad tym, co znajduje się w moim kadrze. Wszystkie zdjęcia robiłam szerokim kątem, niektóre są lekko kadrowane. Żałuję, że nie mogłam tam spędzić tygodnia, ale z drugiej strony to zrujnowałoby mój budżet – ceny w czasie spring break w Miami są równie szalone, jak fryzury niektórych dziewczyn.


Kiedy tak patrzyłam zafascynowana na tę rzeczywistość, która wyglądała jak przeniesiona jeden do jednego z teledysków hip-hopowych, zastanawiałam się, czy natknęłam się kiedykolwiek na jakieś streetowe zdjęcie ze spring break i żadnego nie kojarzę. Może dla amerykańskich fotografów to zbyt oczywiste i opatrzone? Znacie jakieś dobre zdjęcia ze spring break?



Tak swoją drogą, to ciekawe, że tak nas kręci, kiedy okazuje się, że realny świat wygląda dokładnie tak samo, jak ten w obrazach – w filmach czy teledyskach. Kiedy oglądałam „Spring Breakers”, dziwny, oniryczno-rozedrgany film Harmony Korine’a, wydawało mi się, że ten ociekający seksem (w filmie też przemocą) świat amerykańskich studentów, to taka wizja artystyczna. Na plaży w Miami przekonałam się, że niekoniecznie, a przecież i tak nie widziałam nocnej kulminacji tych imprez.


Przed zmierzchem na plażę wjechali policjanci na ogromnych quadach. Żadnego "dzień dobry, proszę się rozejść", tylko od razu syreny i wjeżdżanie w tłum. Tłum się opierał, odgrażał, prowokował i podejmował negocjacje. Policjanci cierpliwie pozwalali robić sobie zdjęcia i wspólne selfie, ale byli nieugięci. I skuteczni, po 20 minutach na plaży były już tylko ptaki rozdziobujące pozostałości po imprezie. Za krajobraz po bitwie, oprócz mew, szybko zabrały się służby porządkowe. Na noc plażę zamknięto i postawiono straże.


Dlaczego tu jest tak dużo tych fucking birds? - zagadała do mnie jakaś dziewczyna. Widocznie wyglądałam, na taką, co będzie wiedziała - It's fucking crazy!


P.S. Mody, jak wiadomo, są nieubłagane i często zbijające z tropu. W Miami rządzą właśnie skarpetki i klapki. Chłopaki chodzą tak na plażę i do klubów nocnych. Dziewczyny wyglądają jak milion dolarów, a oni mają na nogach to:

1 komentarz:

  1. Właśnie wczoraj na Snapchacie pojawiły mi się snapy z tego wydarzenia, a ja zastanawiałam się, co to takiego i gdzie się to odbywa. Dzika zabawa, pełno dziwnie ubranych bądź rozebranych młodych ludzi, muzyka, skoki do wody. Na szczęście nie było zbliżeń na kolorowe skarpetki w klapkach ;) Taki zwyczaj, taka kultura. Dość interesujące, bo różnorodne. Zdjęcia ciekawe!

    OdpowiedzUsuń