poniedziałek, 15 lutego 2016

Nagość po amerykańsku

Kabaretki, bokserki, gorsety, biustonosze - i obowiązkowo para adidasów, choć widzieliśmy też kilka zawodniczek w butach na obcasie. Na metę dotarli wszyscy, bo w Cupid's Undie Run w Miami do pokonania była tylko nieco ponad mila, a nikt nie zawracał sobie głowy mierzeniem czasu. W przeddzień walentynek w dzielnicy Wynwood odbył się bieg w bieliźnie. To zobowiązuje - na ulicach pojawiły się rozebrane kobiety. Większość była najbardziej ubranymi rozebranymi kobietami, jakie widziałam. Niektóre nie miały odsłoniętego nawet skrawka ciała, choć był upał, inne były nieco odważniejsze. Byli też półnadzy mężczyźni. Przy okazji walentynek uświadomiłam sobie jedną dziwną rzecz - przez parę dni w Miami nie widziałam ani jednej pary, która by się całowała lub okazywała sobie czułość w jakiś bardziej spektakularny sposób. Na niebie pojawił się za to samolot z oświadczynami - widocznie pewne rzeczy wypada robić publicznie, a innych nie wypada.










1 komentarz:

  1. Co kraj, to inna kultura, inne pomysły. Na pewno jest to dość oryginalny pomysł i ciekawe na swój sposób wydarzenie. Fajnie, że mieliście okazję brać w czymś takim udział :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń